Wpisy w sieci mogą kosztować wizę do USA – reakcja po śmierci Charliego Kirka
Amerykańska administracja zapowiedziała cofanie wiz cudzoziemcom, którzy w internecie otwarcie cieszyli się z zabójstwa konserwatywnego działacza Charliego Kirka.
Sekretarz stanu Marco Rubio podkreślił na platformie X:
„Ameryka nie będzie miejscem dla obcych, którzy celebrują śmierć naszych obywateli. Jeśli jesteś tu na wizie i wiwatujesz nad morderstwem postaci publicznej – szykuj się na deportację”.
Niezwykły precedens
To rzadki przypadek, gdy decyzje wizowe powiązano bezpośrednio z aktywnością polityczną w sieci. Kirk, 31-letni założyciel Turning Point USA, został zastrzelony 10 września podczas spotkania na Utah Valley University. Policja aresztowała 22-letniego Tylera Robinsona, choć motyw zbrodni wciąż nie jest jasny.
Tuż po tragedii media społecznościowe zalała fala komentarzy, w których część użytkowników wyrażała satysfakcję z jego śmierci. Wiceprezydent JD Vance wezwał, aby takie osoby zgłaszać nie tylko online, lecz także ich pracodawcom:
„Świętując morderstwo, tworzą klimat, w którym podobne akty przemocy stają się nieuniknione” – zaznaczył.
Prawicowi aktywiści zaczęli nawet publikować w internecie listy z danymi osób, które miały gloryfikować śmierć Kirka.
Wizowa polityka jako narzędzie
Nie jest to pierwszy raz, gdy administracja Donalda Trumpa sięga po cofanie wiz w reakcji na polityczne manifestacje. Wcześniej dotknęło to m.in. tysiące studentów biorących udział w propalestyńskich protestach na kampusach. Latem ogłoszono też, że urzędnicy będą analizować „antyamerykańskie treści” w social mediach podczas rozpatrywania wniosków imigracyjnych.
Rubio w rozmowie z Fox News wyjaśnił:
„Nie mamy obowiązku gościć w kraju ludzi, którzy angażują się w destrukcyjne zachowania”.
Nie wiadomo jeszcze, ile wiz faktycznie cofnięto po śmierci Kirka, ale eksperci podkreślają, że decyzja ta może stać się precedensem w ocenie wypowiedzi politycznych cudzoziemców.
Wolność słowa kontra konsekwencje
Sprawa wywołała debatę o granicach wolności słowa. Senator Ted Cruz przypomniał, że Pierwsza Poprawka chroni nawet najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi – ale nie przed konsekwencjami społecznymi czy zawodowymi:
„Pierwsza Poprawka chroni mowę nienawistną, obrzydliwą, złą. To oznacza, że nie można iść do więzienia za słowa. Ale nie oznacza, że pracodawcy czy społeczność nie mogą wyciągnąć wniosków” – mówił na konferencji POLITICO.
Cruz dodał, że antidotum na nienawiść jest otwarta debata, lecz osoby, które publicznie świętowały śmierć Kirka, „powinny ponieść konsekwencje”. Wielu wykładowców i pracowników mediów już straciło posady, a Pentagon zapowiedział dyscyplinarki dla wojskowych publikujących obraźliwe wpisy.
Granica debaty
Prokurator generalna Pamela Bondi stwierdziła, że mowa nienawiści może stać się przedmiotem zainteresowania organów ścigania – wyjaśniając później, że chodzi o sytuacje, gdy przeradza się ona w realne groźby przemocy.
Cała dyskusja pokazuje, że w Ameryce wolność słowa pozostaje nienaruszona prawnie, ale konsekwencje społeczne i polityczne mogą być bardzo realne – aż po cofnięcie wizy.